Ultegra czy 105? Nie… Claris, Sora albo Tiagra!

Ostatnio zastanawiałem się jaka grupa osprzętu z dostępnych na rynku byłaby najlepsza do gravelowania. W tym zestawieniu braknie Sram’a, więc fanów amerykańskiego brandu zawiodę, jakkolwiek nie ujmując nic Sramowi, jest po prostu za drogi, a jego dostępność mizerna. Dlatego Sramowi podziękujemy.

Skupimy się tym razem na Shimano. Jak wiemy japoński producent zdominował rynek rowerów szosowych i nie ma się co dziwić, bo jego grupy są wysokiej klasy i praktycznie na każdą kieszeń, a co najważniejsze – gdziekolwiek pójdziemy, albo inaczej – pojedziemy, zawsze znajdziemy sklep, który wymieni nam przerzutkę gdy dziwnym trafem ulegnie zniszczeniu.

Nie odbiegając za wiele od tematu. Do czego ma nam służyć rower gravelowy? Jeden kupi go żeby rekreacyjnie jeździć do pracy zakładając mu błotniki. Drugi kupi go, bo wyasfaltowali mu wszystkie drogi w okolicy i jego 29er jest za ciężki i bezużyteczny. Trzeci zaś założy do niego bagażnik, sakwy i pojedzie w trasę na podbój świata. Zastosowania gravela można by wymieniać prawdopodobnie w nieskończoność, ale co najważniejsze jest to rower, który będzie używany w wielu rozmaitych warunkach, nieważne czy sportowo, czy rekreacyjnie.

Typy graveli też można wymieniać do nieskończoności, bo gravel to nie tylko baranek i sztywny widelec, nie ma określonego schematu na stworzenie gravelu, tutaj każdy ma swobodę w konstrukcji swojego jednośladu. Są karbonowe gravele po +15.000 zł na topowych grupach, ale są też zwykle ujadacze do tłuczenia za maks 6.000 zł – i właśnie na tych gravelach skupie się w dzisiejszym wpisie.

Nie wiem jak Wam, ale mi gravel kojarzy się z wyprawą, bikepackingiem, gdzie niejednokrotnie rower będzie leżał na glebie, rama będzie się rysować, a pozostała część komponentów zużywa się w nadmiernym tempie. Czy warto w takim razie inwestować pieniądze w Ultegre czy 105? Czy ważne jest to, że z tyłu będziesz miał 11-rzędową kasetę, którą idealnie będzie obsługiwać Twoja droga klamka, bo sekundy w Twoim tripie uciekają? Niekoniecznie. Jadąc na wyprawę nie liczy się to jak szybko będziesz zmieniał biegi, jak płynnie będziesz operował manetką, żeby tylko nie wytracić rytmu. To całkowicie nieistotne, bo bardziej niż na Twoich przerzutkach, będziesz się skupiał na tym co jest dookoła i z tego czerpał największą radość.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Przeglądamy instagrama, przeciągamy te zdjęcia z góry na dół obserwując piękne widoki z niebanalnych miejsc na świecie. Nagle stwierdzamy, że fajnie byłoby je przejechać na rowerze. Hm? Ale jaki rower? Kupię gravel, bo teraz jest na topie i wszyscy polecają. Idziesz do sklepu, pan sprzedawca podaje Ci z górnej półki karbonowego gravela na 105. Przecież to Twój wyjazd życia, więc osprzęt musi być niezawodny – co mi tam, wezmę na raty. I wyjeżdżasz ze sklepu tym pięknym rowerem z nowymi sakwami i uśmiechem na twarzy. Dojechałeś do Gruzji. Zatrzymałeś się, pojadłeś, pooglądałeś widoczki. Jedziesz dalej. Wjeżdżając w las zobaczyłeś pięknego dużego jelenia, więc mocno obróciłeś z wrażenia głowę w lewo, niestety nie zważając na to co masz pod kołami. Gleba. Kij wcisnął Ci się w koło mieląc tylna przerzutkę. Uff… Jak dobrze, że miasto jest 1 km stąd. Na szczęście mieli tam sklep rowerowy (co by było gdyby nie mieli?), ale na nieszczęście nie mieli mojej 105… Co teraz? Dopiero 2 dni jestem na mojej wycieczce i już mam kończyć?! No niestety… na szczęście pan serwisant miał jakiegoś Alivio na półce i założył Ci go dzięki czemu dojechałeś na pociąg. Po imprezie. Trzeba wracać do domu. W międzyczasie obdarłeś w pociągu swoją piękna karbonową ramę o lśniącym metalicznym lakierze z palety Alfy Romeo. Płacz. Smutek. No cóż…

A co by było gdybyś kupił taniego, aluminiowego gravela na chociażby Sorze? Zobaczmy. Gruzja. Las. Gleba. Pan serwisant. Alivio… I nagle BANG! Co się okazało? A to, że Alivio idealnie pracuje z Twoja szosową grupą Sory! Super! Nie muszę wracać do domu! Ahoj przygodo! Przy wyjściu jeszcze obdarłeś swoją aluminiową ramę.. ale to nic, bo ten rower ma do tego służyć.

Tak więc te trzy grupy – Claris, Sora i Tiagra pójdą pod moją lupę. Nie Ulterga, nie 105. Te trzy proste grupy krótko sobie omówimy.

Wszystkie trzy grupy korzystają z podobnych technologii, a mianowicie – korba w systemie Hollowtech 2 – sztywna oś, klamkomanetki w podobnym kształcie, pancerze poprowadzone po kierownicy, krótki i długi wózek do wyboru. Ergonomia pracy tych trzech grup jest praktycznie identyczna. Zmieniają biegi w podobnym tempie, więc nie ma co za bardzo szukać różnić w tym aspekcie. Są minimalne różnice wagowe, ale kto by na to patrzył w wyprawowym gravelu.

Claris R2000– podstawowa grupa szosowa. 8 rzędów, 2/3 biegi z przodu. Cena – 850-900 zł. Decydując się na wybór długiego wózka, możemy pomieścić maksymalnie kasetę 34T (wg. Shimano), ale można swobodnie wymieszać tę grupę z Altusem RD-M2000, który pozwala nam zwiększyć kasetę do 36T. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, które może się przydać w szczególności podczas jazdy z dużym bagażem, albo po prostu gdy nie mamy odpowiednio wyjeżdżonej nogi. Jedynym minusem jest 8 biegów. Mimo, że mamy stopniowanie kasety 11-34T, przeskok biegowy może okazać się za bardzo wyczuwalny dla niektórych kolarzy.

Sora R3000 – kolejna grupa po Clarisie, tu już mamy do czynienia z 9-cioma przełożeniami oraz 2 biegami z przodu. Cena – 1050-1100 zł. Ta sama sprawa, która dotyczy Clarisa – możemy zmieszać nasza Sorę z Alivio RD-M4000 w systemie Shadow, nie dość że zwiększamy kasetę do 36T, to otrzymujemy przerzutkę schowaną tylny trójkąt z dużo mocniejsza sprężyna niż w szosowej Sorze. Wybór idealny.

Tiagra 4700 – 2×10, cena – 1250-1300 zł. Obecnie najstarsza szosowa grupa w ofercie Shimano. Pewnie za niedługo swoją premierę będzie mieć nowa Tiagra (R4000/R6000?), która automatycznie wypchnie leciwą 4700. Pytanie czy zostanie poprawiona kompatybilność, bo niestety Tiagry 4700 nie można mieszać z żadną inną przerzutką… wytestowalem wszystko, nic niestety nie współpracuje z klamkomanetkami 4700. Ale.. w moim gravelu mam Tiagre na korbie 50-34 i kaseta 34T na krótkim wózku (działa bez problemu), podejrzewam, że GS pomieści kasetę 36T.

Co bym wybrał z tych trzech grup? Obecnie jeżdżę w moim stalowym rumaku na 10-rzedowej Tiagrze, ale z miłą chęcią zamieniłbym się na Sorę R3000, która wymieszałbym z Alivio, na dniach będę testował Sorę z Deore że sprzeglem, na 99% powinna działać. O efektach poinformuje niebawem 😉

Jak widzicie nie tylko 105 i Ultegra to idealne grupy – na pewno ich praca jest ponad trzema wymienionymi grupami, działają praktycznie perfekcyjnie. Natomiast do pospolitego gravela, który miałbym tyrać tysiace kilometrów z sakwami, wziąłbym tanią i dobrą grupę, a niewątpliwie Claris, Sora i Tiagra takie są. Przynajmniej nie będziecie mieć problemu że znalezieniem części zamiennych gdy coś uszkodzicie, a ich koszt nie wyczyści nadmiernie waszych portfeli.

Jak dla mnie, w tej chwili zdecydowanie wygrywa R3000, ze wzgledu na kompatybilność z Alivio (nie potwierdza tego Shimano, Fuji Jari sa tak fabrycznie poskładane – sam to tez testowałem) oraz za stosunek ceny do jakości. Osobiście czekam na nową Tiagrę, coś czuję, że swobodnie będzie można ją mieszać z Deore. Nie zapominajmy też o nowym GRX na 10 biegów, który też nie jest najdroższy, a ma przerzutkę że sprzęgłem, dzięki czemu łańcuch nie bije nam o ramę. Oczywiście jak kogoś stać, to nowy GRX czy Ultegra z przerzutką RX należą do bezwzględnych liderów w swojej kategorii.

Dla każdego coś dobrego.

Skomentuj Wierzbol Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 komentarzy “Ultegra czy 105? Nie… Claris, Sora albo Tiagra!”