Kross Esker 6.0 2019 – sezon za nami, czas na recenzję

W końcu jest! Udało się! Brawo ja! Zbieram się do napisania czegoś o tym rowerze od dłuższego czasu, niestety ten długi czas nie zawsze pozwala na to, żeby poświęcić go na pisanie o jakimś tam rowerze. Lepiej jeździć i korzystać z uroków natury zanim zasypie ją gruba warstwa śniegu. Najprawdopodobniej będzie to dosyć krótki wpis, ale zwięzły i na temat, mam nadzieję. Drodzy Państwo, dzisiaj opiszemy Wam Eskera 6.0.”Dzień dobry, mają Państwo Eskera 6.0″? To pytanie, które padało chyba najczęściej u dealerów Kross’a. Odpowiedź na to pytanie brzmiała prawdopodobnie jednakowo „Niestety nie, ale za niedługo powinien być dostępny do zamówienia”. Czy był? Nie był. Komu się udało, to go dostał, a cała reszta musiała obejść się smakiem. Życie.Sam niestety na tym ucierpiałem, bo bardzo liczyłem na ten rower. Nie otrzymałem go. Dobrze, że chociaż Karol dostał swoją wersję, którą dobrze „przecioraliśmy” na niejednej trasie.

Rozwiązania techniczne

Seria Esker to pierwsze rowery Kross’a z serii grawelowej, więc trzeba czasem przymknąć oko na niektóre sprawy i nie szukać na siłę minusów tego roweru. Jest ich kilka, ale giną w nadmiarze plusów tego roweru.

Rama – projektanci naprawdę przemyśleli geometrię tej ramy. Dzięki temu otrzymujemy rower krótszy i bardziej wygodny niż chociażby crossowe Evado, ale zarazem dostajemy rower z długim rozstawem osi oraz bardziej płaskim kątem główki sterowej, dzięki temu rower prowadzi się naprawdę bardzo i to bardzo dobrze w terenie – stabilny i pewny podczas zjazdu. Jeśli chcesz natomiast używać go jako szosy to nie jesteś w stanie zastąpić jej 1:1 gravelem. Rower będzie lekko ospały na podjazdach, ale szybki na płaskim terenie. Coś za coś, w końcu to gravel, a nie szosa. I coś co najbardziej lubię w tym rowerze, już pomijam fakt, że dodaje mu agresywności i rasowego charakteru, ale działa i pozwala nam na więcej – mowa tutaj oczywiście o asymetrycznym trójkącie z obniżeniem po stronie łańcucha. Pozwala nam to na wciśnięcie koła 27,5×1.9, co jest rzadką cechą rowerów gravelowych na sezon 2019. Jak dla mnie, rama Eskera jest praktycznie kompletna, daje dużą okejkę.

Sztywne ośki – normalny widok w praktycznie każdym rowerze z tarczami, cos co MUSI/POWINNO się znaleźć w każdym z takich rowerów, oczywiście znalazło się również w wersji 6.0, ale… zawsze musi być ale, inaczej nie byłbym sobą jakbym się nie przyczepił. O ile sztywna oś w widelcu jest jak najbardziej poprawna, o tyle tylna pozostawia sporo do życzenia. Nie jest to klasyczny insert w ramie, jest to insert ruchomy kontrowany mała śrubką. Wystarczy nieumiejętnie rozbierać te część podczas serwisu i całość szybko się zużyje i będzie do wymiany. Czy będzie miał ją Kross do zamówienia? Szczerze? Wątpię, więc należy uważać. Nie jest to jakiś znaczący minus, ale mi akurat nie przypadł do gustu. Samo koło jest jak najbardziej sztywne na tym rozwiązaniu, więc nie ma tematu.

Inserty do mocowania ekwipunku – są, nawet bardzo wiele, ale ich rozmieszczenie pozostawia wiele do życzenia. Na dolnej rurze znajdziemy mocowanie na bidon od strony gruntowej – super, zawsze to jedna butla więcej, albo pojemnik. W dużym trójkącie znajdziemy klasyczne dwa mocowania na bidon, wg mnie całkowicie źle rozmieszczone. Na rurze podsiodłowej mocowania powinny być dużo niżej, ale nie mogą być, bo blokuje je obejma od przerzutki… tak, OBEJMA od przerzutki, bo nie można było jej zamontować na śrubie w wersji direct mount, wtedy otrzymalibyśmy swobodę w rozmieszczenia insertów. Czemu o tym mówię? W momencie założenia sakwy w trójkąt ramy, bidony po prostu się nie mieszczą, powinny być bliżej siebie, niestety nie są i trzeba mocować dodatkowe paski montażowe, np z Topeak’a. Na górnej rurze również znajdziemy mocowania, niestety zbyt daleko od główki ramy. To mocowanie ma służyć do założenia torebki z systemem mocowania bez pasków. Niestety nie założymy, bo przez garba na ramie inserty są za daleko… szkoda, zawsze to jedna butla wody więcej. W każdym razie mocowań jest bardzo dużo i pozwalają zamocować nam naprawdę wiele akcesoriów. Rama oczywiście pozwala na zamontowanie tylnego bagażnika.

Przedni widelec – karbonowy, z karbonową sterówką! Brawo! Nie spodziewaliśmy się tego. Niestety szkoda że z tylko jedna dziurką do mocowania bagażnika, z trzema mielibyśmy komfort podczas mocowania bagażnika, którego niestety nie mamy, bo dolny insert umieszczony jest pod osią koła i nie daje nam swobody podczas montażu, więc ostrożnie dobierajmy bagażniki przednie do tego widelca. Tubus i Crosso pasują.

Osprzęt

Shimano 105 R7000 – nowa odsłona popularnej grupy szosowej, która ergonomią pracy nie różni się od Ultegry R8000, serio. Działa płynnie i precyzyjnie – nic dodać nic ująć. Na minus zasługuje jednak pozagrupowa korba 46-36 – gdybyśmy zastosowali tu standardowy kompakt 50-34, mielibyśmy lżejsze przełożenie pod górę i mocniejsze przełożenie na prostych. Typowo przełajowa korba niekoniecznie się tutaj sprawdziła. Hamulce mogłyby być osadzone na lepszych tarczach, np RT66, które zwiększyłyby siłę hamowania, aczkolwiek na tych tarczach nowe zaciski 105 radzą sobie bardzo i to bardzo dobrze. Rower postawiono na solidnych kołach DT Swiss R500 zaplecionych na dobrze uszczelnionych piastach Shimano 105 – całkiem dobry i pancerny zestaw, który do najlżejszych nie należy, w każdym razie nie jest to jakoś bardzo wyczuwalne. Całość dopinają nam elementy WTB – całkiem wygodne siodełko I bardzo dobre opony WTB Riddler 37mm, które uważam za jedne z lepszych jeśli potrzebujemy mieć jedna uniwersalną oponę do wszystkiego. Przyczepna w terenie i bardzo szybka na asfalcie, szkoda, że tutaj w wersji drutowej, a nie zwijanej.

Podsumowanie

Dalej będę utrzymywał, że Esker 6.0 to jedna z najlepszych propozycji gravelowych na polskim rynku. Rower praktycznie ma wszystko co powinien mieć dobry gravel. Niestety jeśli planujecie jeździć z sakwami to koniecznie zabezpieczcie sobie miejsca mocowania folia bezbarwną, bo użyty lakier w Krossach można porównać do jakości akwareli używanych na lekcjach plastyki. Wyciera się i z matu powstaje połysk już po jednej jeździe. Oprócz wyżej wymienionych minusów, które umówmy się, są niuansami i normalny użytkownik nie zwróci na nie uwagi, to Esker sam w sobie jest rowerem praktycznie idealnym. Ba, ostatnio wytestowaliśmy go w rozmiarze 29×2.00 zakładając mu grubego Continentala Race Kinga. Co się z nim stało? Opony „skróciły” tylko trójkąt i dodały mu więcej amortyzacji przez co rower stal się bardziej przewidywalny i łatwiejszy w prowadzeniu, a przy tym bardziej komfortowy i „milszy” w odczuciu.

Czy gravel na kole 29 byłby w stanie zastąpić 29era? Myślę, że jak najbardziej; w mniej wymagającym terenie (czyli w większości tras w Polsce, nie mówimy o miejscach gdzie pojedzie tylko trailówka czy enduro) gravel na kole 29×2.00 spisuje się niewiele gorzej niż popularny 29er.

Czy kupiłbym ten rower? Zdecydowanie tak. I mam nadzieję że kupię go w sezonie 2020, bo jak pewnie już wiecie, nowy Esker 6.0 będzie na grawelowej grupie GRX i podtrzyma swoją (już bardzo dobrą) cenę 5999,-. Kończąc, mój długi wpis, miał być krótszy, ale jak zwykle nie wyszło, POLECAM.

Obyś Kross’ie miał więcej tych znakomitych rowerów w nowym roku…

Skomentuj Paweł Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 komentarze “Kross Esker 6.0 2019 – sezon za nami, czas na recenzję”